Huzarski o Tour of Hainan

survivorman

Hainan, wyspa należąca do Chin o powierzchni prawie 34000 km kw, stolicą wyspy jest miasto Haikou, populacja wyspy wynosi 8,180,000. Bardzo prężnie rozwijająca się prowincja Chin, promowana jako Chińskie Hawaje i faktycznie tak to wygląda w najładniejszych miastach wyspy, czyli Haikou i Sanya gdzie 1.12 odbędą się wybory Miss World.

Wyścig bardzo dobrze zorganizowany, jak chyba wszystkie imprezy w Chinach, meta i start zawsze pod hotelem wiec bardzo wygodnie, klimat wyspy zapewnia dobrą pogodę, co potwierdza fakt, że przez cały wyścig ani razu nie padało. Sam wyścig bardzo ciężki, jak to na wyspie codziennie mocno wiało, dla ekip azjatyckich wyścig wysoko punktowany w ich kalendarzu i bardzo medialny. My od początku mieliśmy bardzo ciężko, prawie dwa miesiące bez wyścigów, w Polsce pogada, jaka jest każdy wie, więc i trenować ciężko, ale z etapu na etap "noga się rozkręcała" i powoli zaczęliśmy odgrywać coraz to ważniejsze role w peletonie. Pierwsze światło w tunelu pojawiło się na trzecim etapie gdzie Robert Radosz był trzeci a Błażej Janiaczyk czwarty, po tym etapie było już tylko lepiej. Na kolejnym czwartym etapie najszybszy okazał się Błażej Janiaczyk, ale czwarty na mecie Jenis Galimzyanov zgłosił protest, że niby kolarz grupy Action Uniqa zajeżdżał mu drogę, sędziowie, którzy na tym wyścigu byli szczególnie przychylni reprezentacji Rosji podtrzymali protest i Błażej z pierwszego miejsca w grupie spadł na ostatnie, w tym wypadku zwycięzcą został Sergey Kudentsov z grupy Discovery Channel Marco Polo Team a drugi był Robert Radosz Action Uniqa. Nie ukrywam, że dla nas decyzja sędziów była, co najmniej śmieszna i okazała się bardzo mobilizująca. Czwarty etap wyścigu wygrał Robert Radosz (Action Uniqa) a reszta grupy tak nękała ekipę lidera w bardzo trudnym tego dnia terenie, że nie dał on rady, ale dzisiaj już nie mógł protestować, bo przyjechał 13 min za Robertem. Kolejny dzień zmagań miał być decydujący, wiedzieliśmy, że aktualny lider nie wjedzie pod górę, która była przed metą i że to na nas spadnie ciężar wyścigu, byliśmy pewni siebie i po mistrzowsku rozegraliśmy etap, biorąc większość ciężaru na barki. Opłacało się, Robert był drugi na etapie, ale dzięki świetnej postawie został nowym liderem wyścigu. Dodatkowo również w klasyfikacji drużynowej awansowaliśmy na pierwsze miejsce. Ostatni etap o długości 107 km nie wiele zmienił w klasyfikacji generalnej wyścigu, ale dzięki punktom zdobytym na finiszu Robert jako zwycięzca założył również koszulkę przodownika klasyfikacji punktowej.